środa, 11 kwietnia 2018

BO TAK CHCĘ ! - jak przetrwać presję

Dawno niczego nie pisałam, zamilkłam, nie odzywałam się ale nie marnowałam czasu, po prostu porządkowałam sprawy prywatne. Dzisiejszy post będzie wywodem na temat życia młodych ludzi, głównie kobiet bo jako kobieta w tym temacie mogę się szerzej rozwinąć. W październiku 2017 roku skończyłam 25 lat. Wiek ten to dla wielu osób (głównie starszego pokolenia) pewna granica dorosłości i kolokwialnie mówiąc "życiowego ogarnięcia". Kobieta w tym wieku powinna być zaręczona, a najlepiej już zaobrączkowana, a tak totalnie najlepiej powinna już się spodziewać dziecka, ultra high level - bliźniaków, albo powinna być już w co najmniej drugiej ciąży. Owszem znam wiele dziewczyn ze swojego otoczenia, które te kwestie w życiu mają już za sobą albo są w trakcie ich realizacji. Szczerze gratuluje, i trzymam kciuki za dalsze życiowe powodzenia. Ale nie, ten post nie będzie o tych "spełnionych", będzie wręcz odwrotnie, o tych "społecznie uważanych za niespełnione egoistki". Dlaczego zdecydowałam się poruszyć ten temat ? Dlatego, że wszędzie jest go teraz pełno. Nie wiem czy znacie tą presję rodziny, znajomych "jesteście już tak długo razem, powinniście to sformalizować", "w moich czasach niezamężna dziewczyna w Twoim wieku byłaby traktowana jako stara panna" (ten tekst padł z ust mojej babci kiedy miałam 19lat - true), "przeszlibyśmy się na jakieś wesele", "lata lecą, trzeba by już myśleć o dzieciach", "kiedyś może być za późno na dzieci", "pieniądze i kariera to nie wszystko". O tym właśnie będzie dalszy tekst.
Słyszę to średnio 5 razy w tygodniu. Serio ileż można !? Ja wiem, że jak już nie ma co powiedzieć, nie ma o czym gadać (szczególnie zauważalne zjawisko na rodzinnych spotkaniach) to najlepiej usiąść na kimś i siedzieć do znudzenia wałkując jeden temat, z którego można wyciągnąć wiele różnych "dyskusyjnogennych" kwestii. I jest super! Impreza się rozkręca, a mnie wewnętrznie trafia szlag. My akurat mamy swoje plany o których tylko między sobą rozmawiamy, bo gdyby chcieć o nich powiedzieć światu to jakby złożyć przysięgę diabłu. Opóźnienie w realizacji i już wszyscy wcześniej poinformowani zaczynają rozliczać. "Miało być tak, a nie zrobiliście" itp. Mam wrażenie, że wszyscy powinniśmy żyć według jakiegoś staropolskiego schematu i odhaczać swoje cele i etapy w życiu. Zaręczyny, ślub, dziecko, drugie dziecko, opcjonalnie trzecie.. szóste, rozpalanie ogniska domowego do wielkiego ognia, praca zawodowa, emerytura (300zł brutto! i brak środków do życia ale przecież mamy gromadkę dzieci, która nas będzie utrzymywać i będzie się nami opiekować zamiast żyć swoim życiem). Smutne ? Trochę. Dla mnie wizja nie do przyjęcia. A taki właśnie schemat narzuca nam społeczeństwo.  Moja irytacja nie byłaby tak wielka gdyby nie fakt, że magia zaręczyn, ślubu, rodzicielstwa pryska wraz z naciskiem osób trzecich. Zastanawiasz się czy facet zaręczył się z Tobą bo Cię kocha czy dlatego, że czuł presję, zastanawiasz się czy ślub to Twoja przemyślana decyzja, bierzesz go z miłości czy dlatego, że postronni naciskali, i w końcu rodzisz dziecko, dlatego że chciałaś zostać mamą, że czułaś że to akurat ten odpowiedni moment, że za parę lat nie będziesz wypominała dziecku, że aby je wychować musiałaś z czegoś dla Ciebie ważnego zrezygnować (zdarzają się i takie matki), że jesteś zarówno mentalnie jak i materialnie gotowa na dziecko, czy dlatego, że wszyscy dookoła wmówili Ci, że to właśnie teraz jest odpowiedni moment, bo przecież babcia X urodziła dziecko w wieku 18lat, a Twoja matka gdy miała tyle lat co ty to już planowała dla Ciebie kolejne rodzeństwo. Przede wszystkim NIE TAKTOWNYM JEST pytanie "kiedy dziecko?"!!! Nie znasz przyczyny nie posiadania dziecka więc nie pytasz !!! I zapamiętaj to zanim znowu sprawisz komuś przykrość, wpędzisz w zakłopotanie lub po prostu chamsko się wtrącisz w sprawy, które kogo jak kogo ale Ciebie najmniej powinny interesować. Kiedy ktoś pyta mnie o moje plany i sprawy osobiste, uważam że mam takie samo prawo zadać równie prywatne pytanie w drugą stronę, więc zawsze wypytuje o zarobki, wykształcenie, powodzenie w małżeństwie. Bo czemu nie. Odpowiedź dla wszystkich dlaczego nie jestem zaręczona, nie jestem po ślubie i nie mam ani jednego dziecka - BO TAK CHCĘ! W życiu wszystko jest wyborem, a ja staram się wybierać tak jak chcę, to co chcę i to co dla mnie jest najlepsze. Dla wszystkich wtrącających się w życie innych, "cioć i wujków dobra rada" polecam spacer w góry, serio nic nie oczyszcza tak umysłu jak zapach sosny i szum górskiego potoku.
Poniżej mała fotorelacja z "oczyszczania umysłu".