wtorek, 11 kwietnia 2017

CZY WSPÓLNA PRACA PSUJE ZWIĄZEK ?

Dzisiejszy post jest dość nietypowy. Zresztą ostatnio mam ochotę na tego typu wpisy. Poruszę w nim temat wspólnej pracy na etacie oraz we wspólnej firmie. Jeśli czytacie mojego bloga na bieżąco, bądź śledzicie mnie w innych social mediach (instagram, snapchat) możecie się domyślić, że razem z Ł stworzyliśmy swoją firmę. To znaczy Ł ją stworzył ale tak formalnie bo od samego początku jej fundamenty budowaliśmy razem. Od jakiegoś miesiąca działamy na rynku jako spółka. Jesteśmy partnerami w biznesie oraz w życiu prywatnym. Na czym dokładnie polega nasza praca ? Głównie na kontaktach mailowych z klientami. Całymi dniami siedzimy przy komputerach odpowiadając na pytania, dokonując wycen itp. Generalnie wydaje się to być dość nudnym zajęciem, jednak myśl, że robisz coś dla siebie, a nie dla kogoś innego bardzo motywuje i napędza do działania. Jak też pewnie wiecie ciągle szukamy mieszkania i borykamy się z różnymi życiowymi problemami. Staramy się skupiać mocno na rozwijaniu naszej działalności stąd też nadal mieszkamy osobno. I kiedy jesteśmy osobno, a każde z nas ma swój rytm pracy wszystko między nami jest ok. Jednak w dniach kiedy jesteśmy praktycznie 24h na dobę razem dochodzi do niewielkich konfliktów. Wszyscy nasi znajomi mówią, że bardzo nas za to podziwiają, że jesteśmy w stanie razem spędzać tak dużo czasu (dla niektórych dużo oznacza ok. 7 dni w miesiącu po 24h dziennie). I sama nawet zaczęłam się zastanawiać jak lepiej byłoby dla nas, czy może jednak jedno z nas powinno z tego zrezygnować i zacząć pracę na etacie (swoją drogą najgorszy pomysł jaki kiedykolwiek przeszedł mi przez myśl :) bo dla naszej relacji tak byłoby korzystniej. Zaczęłam sama rozważać plusy i minusy takiej sytuacji aby dobrze ją przeanalizować (analizowanie to moje hobby, stety/niestety ale właśnie tak mam).
Jakie widzę plusy ?
- przede wszystkim wsparcie. Jeśli mamy założony wspólny cel to łatwiej jest do niego dążyć we dwójkę i każdemu z nas równo zależy na tym aby droga do jego osiągnięcia była w miarę prosta, krótka i przyjemna. Zatem zawsze wzajemnie się wspieramy i to wsparcie dotyczy nie tylko spraw firmowych ale mocno przekłada się na nasze życie osobiste.
- wspólne zainteresowania. Kiedy samodzielnie prowadzisz firmę to z reguły nie robisz w niej niczego pod przymusem, a raczej starasz się robić to w czym się spełniasz, co lubisz. Stąd mamy wiele tematów do rozmów, choć często po pracy również pojawia się temat klientów ale o tym później.
- wspólny rytm dnia. Kończymy i zaczynamy pracę równocześnie. Możemy w tym samym czasie wziąć urlop, wyjechać, nie uzależniamy się wzajemnie od siebie. Planując wakacje również jest łatwiej kiedy nie trzeba modlić się o zgodę szefa na kilka dni wolnego. Pracę nierzadko zabieramy po prostu ze sobą.
Taka sytuacja ma też wiele minusów, nad którymi uważam, że można z powodzeniem pracować.
Po pierwsze największym minusem według mnie jest to, że często każde z nas ma odmienne zdanie na jakiś temat i wówczas dochodzi do sprzeczek. Jest to zwykła wymiana zdań ale przez nasze ciężkie, uparte charaktery bywa różnie. Każdy chce pewne sprawy prowadzić po swojemu bo uważa, że jest to lepsze niż to co mówi druga strona. Ale myślę, że to nie ma nic wspólnego z tym, że razem pracujemy i takie sytuacje zdarzają się także w życiu osobistym. Kwestia temperamentów.
Kolejny minus to to, że czasami najzwyczajniej w świecie mamy siebie dość. Denerwuje nas nasza obecność i chcielibyśmy spędzić choć trochę czasu sam na sam. Dodatkowo potęguje to fakt, że nie mieszkamy razem i nie mamy do swojej dyspozycji całego mieszkania, w którym każdy zajmuje osobne pomieszczenie i robi co chce.
Poza tymi dwoma negatywnymi stronami nie znalazłam więcej rzeczy, które mogłyby psuć coś między nami przez pracę. Wszystko zależy od tego jacy jesteśmy i jakie mamy charaktery. Teraz trend zakładania wspólnych firm, biznesów w parach jest dość popularny. We dwójkę jest po prostu łatwiej.








sobota, 1 kwietnia 2017

CO ZROBIĆ ZE STARYMI UBRANIAMI ?

Dzisiejszy post dotyczy ubrań. Niepotrzebnych, starych ubrań, które zajmują miejsce w szafach, Ubrań, których już prawdopodobnie nie nosimy, które są na nas już za małe/za duże lub po prostu, które czekają w szafie na swój debiut ale pewnie nigdy się nie doczekają. Miałam problem z miejscem w szafie. Moja szafa nie jest wielka, ale jak ostatnio mogłam zauważyć bardzo pojemna. Długo zastanawiałam się co zrobić ze stertą ubrań, które już mi się nie podobają, które są na mnie za duże lub za małe. Z biegiem czasu zmieniają się nasze gusta i preferencje. To co podobało nam się rok temu dziś leży w szafie z przekonaniem, że nigdy w życiu tego nie włożymy. Jestem minimalistką, kocham minimalizm do przesady. Lubie mieć porządek w szafie (dla jasności porządek u mnie nie oznacza starannie poukładanych rzeczy - to zdecydowanie nie ja). Chodzi mi raczej o porządek w przestrzeni, która mnie otacza. Nadmiar rzeczy, nie potrzebnych, zbędnych jest dla mnie zwyczajnie przytłaczający. Jestem osobą, która kocha wyrzucać rzeczy i się ich pozbywać. Jako nastolatka sprzątając w swojej szafie, niepotrzebne ubrania odkładałam na bok po czym lądowały w wielkim worku i czekały na nowego właściciela. Przeważnie rozdawałam je znajomym. Dziś wiem, że to był błąd. I tak wiem, że to dobry uczynek itp. Ale z mojej perspektywy patrząc często naprawdę bardzo wartościowe dla mnie rzeczy oddawałam za darmo i tak naprawdę nie wiedziałam czy ktoś ich po prostu nie wyrzuci. Wiele razy musiałam się pozbyć rzeczy, na które długo odkładałam kieszonkowe, które miały dla mnie wartość sentymentalną bo np. sama na nie zarobiłam. I to było trochę przytłaczające ale z drugiej strony coś z tym wszystkim musiałam zrobić bo miejsce miałam zawsze ograniczone. Od jakiegoś czasu znalazłam sposób na ten swój mały "problem". A od kiedy go znalazłam wykorzystuje nagminnie. Rozwiązaniem okazała się sprzedaż rzeczy. W końcu internet jest tak wszechstronny, że można go wykorzystać również do tego. Pierwszym portalem, z którym miałam do czynienia jest szafa.pl. To pierwsze miejsce gdzie zaczęłam sprzedawać swoje stare ubrania. Sprzedaż tam oceniam jako średnio opłacalną. Niewiele udało mi się tam zarobić. Szafa.pl umożliwia promowanie swoich przedmiotów za niewielką opłatą. Dużą wadą szafy jest fakt iż kupujący nabywają rzeczy na zasadzie trochę sklepu. Czyli dodajesz rzecz do koszyka, płacisz, a pieniądze lądują u sprzedającego na jego profilu, z którego później dokonuje przelewu na swoje konto prywatne. Nie mam pojęcia czy są tam pobierane jakieś prowizję bo tak jak pisałam nie miałam zbyt długiego doświadczenia z tym portalem. Allegro też w moim przypadku odpada. Prowizje i opłaty za wystawienie przedmiotu są dość duże jak na to ile możemy zarobić. Nie oszukujmy się stare t-shirty nie są wart miliony i często kwoty jakie możemy za nie otrzymać są tak małe, że po odjęciu kosztów ich wystawienia zostajemy na minusie :) serio, serio :) bywało i tak.
Jakie miejsca zatem polecam ? Dla mnie przodującym miejscem do sprzedaży ubrań jest portal vinted.pl oraz OLX. Vinted to społeczność głównie dziewczyn, które wymieniają się ciuchami, sprzedają, kupują, a także doradzają sobie wzajemnie co do ich wyboru. Stąd postanowiłam skupić się głównie na sprzedaży w tym miejscu. Nigdy jeszcze nie miałam z tym żadnego problemu. Dziewczyny są dla siebie wzajemnie bardzo miłe, wszystkie transakcje przechodzą pomyślnie. I każdy jest zadowolony. I najważniejsze vinted nie pobiera żadnych opłat, ani za wystawienie przedmiotu ani prowizji za jego sprzedaż. To wielki plus. Kolejnym miejscem jest potral OLX. Na pewno każdemu dobrze znany. Tam również udało mi się zbyć kilka rzeczy jednak sprzedaż nie jest tak efektywna jak na vinted.